Za dużo?

„Za dużo”? A czemu nie „zbyt wiele”? Przecież gry są policzalne, prawda? Niepoprawna nazwa, wpadka i kompromitacja.

Też mi się kiedyś wydawało, że gry są policzalne. Ale wraz z przyrostem kolekcji mam w tej kwestii coraz więcej wątpliwości. Rozlewają się w sposób niekontrolowany po mieszkaniu, wypełniają wszystkie wolne przestrzenie, swobodnie przemieszczają się pomiędzy pomieszczeniami szczególnie wtedy, kiedy szuka się konkretnego pudełka. Więc ja tam nie wiem, czy nie mają więcej wspólnego z cieczami.

 

A poza tym „Za dużo gier” brzmi lepiej. Konsultantka powiedziała mi, że licentia poetica i mam prawo. Więc będzie „za dużo” i już.